od polityki i spraw społecznych, ograniczały się zazwyczaj do głównych tematów, zajmujących rozbawioną młodzież.
— Wiecie, że ta ładna Stefka z Qui pro Quo wyszła zamąż — ogłosił Tonio Granowski.
— Szkoda — odrzekł Witold Korjatowicz z udaną powagą — przerzedzają się szeregi wybitnych kokot.
— Z wielkim uszczerbkiem dla społeczeństwa — wtrącił kto inny.
— Pozostają już tylko zawodowe — no i nasze panie — dodał Granowski, największy cynik z kompanji.
— Co tam Stefka! Wyrób krajowy i niepolerowany — mówił Korjatowicz. — Spotkałem tu, w hall’u hotelow ym, pyszną Szwedkę, białą, jak śniegi, z kasztanowatemi włosami i niebieskiemi oczami — naturalnie Krystynę. Tyle o niej wiem dopiero, bo nie udało mi się jej zaczepić.
— Kiedy ją wytropisz i zaczepisz, dajże znać przyjaciołom.
— Nie głupim. Schowam ją pod korcem.
— To jej będzie niewygodnie. Zamroź ją lepiej w szampanie. Szwedka to lubi.
— Zobaczymy.
Nastąpiły inne sylwetki, szkicowo rysowane i cenione, jak jaki towar na sprzedaż. Wytrysło też kilka pieprznych anegdot. Janek Skumin słuchał z uśmiechem, ale nie dodawał nic od siebie, bo nie znał warszawskiego półświatka.
— A ty, Janku — zwrócił się Granowski do Skurnina — grasowałeś podobno cały rok w Poznańskiem.
Strona:Józef Weyssenhoff - Jan bez ziemi.djvu/251
Ta strona została przepisana.
— 249 —