Warszawa ma swój charakter wielkomiejski i przyjemny tylko na długiej linji od Belwederu do Zamku, z paru bocznemi widokami na plac i pałac Saski i na Wisłę. Po wyliczeniu na palcach kilku widoków, zbanalizowanych przez powtarzanie na pocztówkach, jak śliczne rzeczywiście Łazienki, widok na Zamek od strony Pragi, plac Teatralny, lub ładny, lecz skromny rynek Starego Miasta, po nabraniu nadziei, że Aleja 3-go Maja z wiaduktem i mostem Poniatowskiego mogą być kiedyś wspaniałe — nawet entuzjasta Warszawy przyzna, że, jak na stolicę już od lat trzystu — miasto ma charakter pospolity, będąc pozbawione arcydzieł w gmachach kościelnych i świeckich, wielkich i estetycznie obudowanych placów, perspektyw olśniewających i więznących w pamięci, jak rysy kochanych osób. Niektóre zaś ulice, nawet śródmieścia, jak zażydzona Marszałkowska, z podobnemi przecznicami, lub dzielnica Nalewek wyłącznie żydowska, pozostawiają we wspomnieniu obrazy koszmarowe.
Skumin znalazł sobie mieszkanie przy ulicy obojętnej — Żurawiej, w domu bez pretensji do architek-