Strona:Józef Weyssenhoff - Jan bez ziemi.djvu/293

Ta strona została przepisana.
—   291   —

— Hm! — Wiesz co, Januk? Weź mnie na jednego z sekundantów; drugiego wymyślimy. Jeżeli przyjdzie do pojedynku, ja się wtedy cofnę od sekundowania w polu, jako za stary. Znajdziemy zastępcę. A to już rzecz drugorzędna, kto będzie nabijał i podawał pistolety.
— Panie Dymitrze! Panie senatorze! — rozrzewnił się Skumin — nie umiem wyrazić wdzięczności za takie dobrodziejstwo. Powierzam panu sprawę bez żadnych z mojej strony zastrzeżeń. W tak zaufane ręce!
— Ręce już nie te, co były. Głowa jeszcze jako tako — no i serce, przepraszam pana, dla ciebie, Januk.