mocniejszym w sztuce serdecznej perswazyi, niż w logice teoretycznej. Lecz że nie święci garnki lepią, a pan delegat ulepił już nawet z różnorodnej gliny kilku stowarzyszonych, tuszył więc sobie i o tej nowej akcyi reformatorskiej jak najlepiej.
Najprzód — sprawdzić wszelkie objawy i ruchy, dotychczas pozostające zagadkami.
Posłał więc Antka w jednym kierunku konno, w drugim zaś zaufanego Kazimierza bidką, aby mu się dowiedzieli dokumentnie, gdzie był i co gadał w okolicy Kotulski.
Oczekując wyniku tych wywiadów, sam, nie bacząc na rozpoczęte żniwa, zasiadł natychmiast do spisania umotywowanych zapytań do komitetu.
Myślał, pisał, kreślił — okazało się jednak, że ten kwestyonaryusz świadczy tylko o niedostatecznem powiadomieniu delegata, lecz nie o blędnem działaniu komitetu. Odpowiedzi mogły być zadawalające, a wtedy — gdzież droga do reform? Inne należało obrać stanowisko krytyczne. Może inne stanowisko moralne?... Pan Jan by to potrafił.
Wszelkie początki są trudne. Więc i pierwszy wysiłek reformatorski pana Apolinarego Budzisza nie udał się i zajął wieczór bezowocnie.
Nazajutrz powrócili posłańcy z wywiadów. Kazimierz był podchmielony i opowiadał straszne rzeczy »o podburzaniu chamów przez tego przybłędę«, o tem »że źle będzie, jeżeli tak dłużej
Strona:Józef Weyssenhoff - Narodziny działacza.djvu/151
Ta strona została przepisana.
— 145 —