— Na starą Biadaczkę i na szosę. Sześć wiorst na prawo do Wojewodzic, sześć na lewo do Garbatki.
Kazimierz nie zrozumiał rozkazu, gdyż był to dopiero namysł, dyskusya wewnętrzna przed ogłoszeniem rozkazu.
— Do Wapowskiego wypadałoby najprzód, jak ten mówi — doradzał mieszkający w panu Apolinarym działacz społeczny.
— Z Gałązką jestem w dużo lepszej komitywie — szeptała nieodłączna od ochoty ducha mdłość cielesna.
— Wapowski to poważny nabytek dla Stowarzyszenia.
— Ale ten wisielec Ryszard może się także przydać.
— Wapowskiego tak z rozpędu nie łatwo będzie namówić. Trzebaby dowodzić...
— A z Gałązką można się i upić. Czy to pierwszy raz?!
Tymczasem dojeżdżano już do szosy. Kazimierz odwrócił się na koźle:
— Więc proszę jaśnie pana, czy na prawo? czy na lewo?
Tu mdłość cielesna wynalazła naraz cały szereg argumentów. Do wizyty u Wapowskiego trzeba się lepiej przygotować. Wieczór zapada i nie politycznie zajeżdżać do mało znajomego tak późno.
Strona:Józef Weyssenhoff - Narodziny działacza.djvu/84
Ta strona została przepisana.
— 78 —