żołnierza. Był mianowany przez władze rosyjskie dowódcą wszystkich formacyj polskich.
Kiełkowała też inna formacja podobna, niby Dowborowi podległa, lecz z powodu oddalenia terenu niezależna — w okolicach Kaniowa, którą prowadził zdolny generał de Hoenning-Miehaelis. Te usiłowania, bliższe dużo Kijowa, mogły być skutecznie poparte przez Polaków licznie zgromadzonych w grodzie naddnieprzańskim. A te właśnie postępowały bardzo ciężko.
Sworski odnalazł już w Kijowie grupę cywilną, która starała się dostarczyć funduszów funkcjonującej anemicznie na Ukrainie formacji tak zwanego „II-go korpusu“. Przewodniczący grupy przyjął Sworskiego z otwartemi rękami:
— Gdyby się panu udało nakłonić tutejszych bogaczy do sypnięcia gotówką na cel tak wyraźnie zbawienny, zasłużyłby się pan wiekopomnie Ojczyźnie.
Z rozmowy wyrozumiał Sworski, że oprócz pierwszych jakichś sum bezimiennie ofiarowanych i zaledwie na stworzenie kadrów wystarczających, nie było tu wogóle żadnych zapewnionych funduszów; że trzeba zatem pobudzić do wielkich prywatnych składek, poprostu — wyżebrać fundusze. Nie miał tu ani tylu znajomych, ani dostatecznego posłuchu, aby osiągnąć wielkie wyniki. Nawoływanie zaś słowem drukowanem było niepodobieństwem, gdyż rzecz całą wypadało prowadzić jak najciszej ze względu na rozbudzony już ruch niepodległościowy ukraiński. Przywódcy tego ruchu patrzyli krzywo na pierwsze poniki armji polskiej w ziemiach małoruskich, a gdyby
Strona:Józef Weyssenhoff - Noc i świt.djvu/262
Ta strona została przepisana.
— 260 —