Strona:Józef Weyssenhoff - Noc i świt.djvu/270

Ta strona została przepisana.




19.

Sworski znalazł się znowu we wspaniałym gabinecie hrabiego Homostaja, pomimo że to wnętrze obrzydło mu w pamięci z powodu niedawnego wspomnienia. Tu, po przeglądzie zajmującej galerji obrazów, zasiadł z Hornostajem i Gołowinem i w oświetleniu paru jaskrawych zdań przejrzał, z kim ma do czynienia: z bardzo uprzejmymi, ale jak obcymi ludźmi! Zmusił się jednak dzisiaj do powrotu w te progi. Hornostaj należał do najbogatszych ziemian miejscowych i był przecie Polakiem, a Sworski z poczucia obowiązku obywatelskiego podjął się ciężkiej misji kwestowania na wojsko polskie.
Przełożył już w zwięzłych i celowych wyrazach patrjotyczną konieczność korzystania z okazji dziejowej. Pół miljona Polaków grzęznie w bagnach zdezorganizowanej armji rosyjskiej, bez możliwości powrotu do kraju. Możeby wypadało im pomóc? A głównie to: ponieważ z chaosu wyłoni się niezawodnie Polska niepodległa, musi Ona mieć swą armję, której tworzenie zajmie dużo czasu. — Dlaczegoby nie zacząć od dzisiaj, skoro warunki są tak sprzyjające