Strona:Józef Weyssenhoff - Noc i świt.djvu/346

Ta strona została przepisana.
—   344   —

— Dobraćby się do ich magnetyzerów i powywieszać ich na pokaz, przed ratuszami miast! — zawołał porywczo Łabuński.
— Przyjdzie może czas i siła po temu — rzekł Sworski. — Wtedy... „trzeba ich jasnym mieczem Państwa zgładzić“, jak mówi Słowacki w „Kordjanie“.

∗             ∗

Szybko zdołali bolszewicy w Kijowie odzyskać swą złowrogą reputację. Dzień ich wkroczenia na przedmieście Peczersk odznaczył się zamordowaniem w Peczerskiej Ławrze metropolity kijowskiego Włodzimierza, połączone z grabieżą jego skarbów. Natychmiast po zdobyciu Kijowa zajęli się bolszewicy obławą na oficerów niegdyś regularnej armji, których rozstrzelali parę tysięcy w Carskim sadzie, przezwanym ironicznie „sztabem Duchonina“ dla wspomnienia o ostatnim naczelnym wodzu armji, generale Duchoninie, zamordowanym przez żołnierzy. Kozak Kołupanow, mianowany przez Murawjewa komendantem miasta, z furją wściekłego psa puszczonego między stado owiec wyławiał oficerów ukrytych i przebranych i pławił się we krwi. Urzędował niedługo, gdyż Murawjew niezadowolony czyto ze zbytku gorliwości, czy z innych działań Kołupanowa, zjawił się w jego urzędowym lokalu i palnął mu w łeb z browninga.
Na czele hordy pozostał sam jeden Murawjew. Był to zbójca w większym stylu, niż stado, którem dowodził. Ziejący pychą i zemstą, mógł uchodzić za bicz Boży. Napełniał miasto swą swadą i legendą. Natych-