Szydercze lekceważenie wielkiej, zbawczej dla Europy sprawy polskiej przebijało ze wszystkich działań i oświadczeń niemieckich ostatniej doby, począwszy od ogłoszenia niezawisłości Warszawy z okolicą, aż do rozformowania wojska polskiego pod Kaniowem i w Mińszczyznie.
Ten ostatni cios, że był najświeższy, najdotkliwiej dał się uczuć Sworskiemu i Łubie, znękanym już przez szereg klęsk publicznych i osobistych udręczeń. Mieszkali ciągle jeszcze u Łabuńskich, wygodnie i otoczeni życzliwemi względami, jednak coraz bardziej obco czuli się w Kijowie. Nastrój ten pochodził głównie od Sworskiego, którego umysł syntetyczny wysnuwał wnioski przeraźliwie jasne, a potargane nerwy nie pozwalały już mówić spokojnie z bylekim. Celestyn — pojętny uczeń i złote serce polskie — pozostał jedynym powiernikiem.
Kijów uspokoił się powierzchownie po przyjściu Niemców i pod rządami hetmana Skoropadskiego, chociaż były to rządy na niczem nieoparte, ani na powadze władcy, ani na zaufaniu do niego jakiejkolwiek klasy mieszkańców, jedynie na kilkuset bagnetach niemieckich rozsianych po mieście, które utrzymywały w niejakim rygorze bandytów. Niemcy nie zaprowadzili swoich porządków w mieście, administracyjnych, ani militarnych, bo wojna zredukowała się do wyciskania prowjantu ze wsi ukraińskich, które to wyprawy przechodziły często w krwawe bitwy.
Wielkie wsie przyjmowały rekwirujące oddziały niemieckie strzelaniem z kulomiotów, a nieraz i z armat. Kilka takich wsi Niemcy wyrżnęli w pień i obrócili
Strona:Józef Weyssenhoff - Noc i świt.djvu/376
Ta strona została przepisana.
— 374 —