w ogniu bitew w r. 1915, zbombardowana i regularnie wyzyskana przez Niemców, ograbiona bezcelowo, a przecie dotkliwie przez uciekających Moskali, obniżona w swej wartości i ozdobie. Linowski naprawiał i doprowadzał do porządku warsztat gospodarczy, lecz w samej siedzibie nie restaurował dawnej świetności. Jasno zrozumieli słuchacze, że ten dobroczynny obszarnik nie widział już wyraźnie dla kogo ma przywracać świetność i promieniowanie Inogóry. Sam zaś zniechęcił się do życia, na które padły żałobne zasłony i bez wszelkiego optymizmu spoglądał w przyszłość.
To znowu Sworski musiał opowiedzieć, choć niechętnie i nie dramatycznie swe przygody w więzieniu bolszewickiem, kalejdoskop gróźb śmiertelnych i pijanej opieszałości siepaczy, przewlekły i dręczący jak zmora tyfusowa z przestankami. Skracał umyślnie opowiadanie, zapewniał, że miał jeszcze w tych opałach „polskie szczęście“, skoro nie był wydany na fizyczne męki i ostatecznie ocalał dzięki pamięci o nim najbliższych przyjaciół. Wymienił Zofję i Celestyna, który obruszył się i oświadczył, że nie uczynił tyle, ile był powinien dla ratowania przyjaciela.
Płynęły te rozmowy w atmosferze ciepłej i zacisznej, przy oknach otwartych na skromniejszą część parku, oblaną jednak przepychem dojrzałego lata. Służba zredukowana, mniej buńczuczna i nie strojna po dawnemu, podawała herbatę i owoce. Syty i pokaźny dostatek, który dla rzesz zrujnowanych przez wojnę byłby jeszcze szczytem pragnień, raził tu ludzi, którzy pamiętali dawną Inogórę.
Strona:Józef Weyssenhoff - Noc i świt.djvu/411
Ta strona została przepisana.
— 409 —