Strona:Józef Weyssenhoff - Noc i świt.djvu/463

Ta strona została przepisana.




32.

Pomysł instytutu wychowawczego w Bronisławicach szczęśliwy był, bo dawał radosną pracę kilku ludziom ściśle sprzymierzonym, a obiecywał zadowolenie i pożytek szerokim masom polskim.
Oboje Sworscy przyjęli odezwę Linowskiego i poselstwo Gimbuta z zapałem.
— To pierwsza czysto radosna nowina, która mnie spotkała w odrodzonej Polsce! — zawołał Tadeusz po objęciu całości planu. — Tak powinnaby być tworzona wogóle Polska: ze skojarzenia potrzeb i zdolności, z rozumnego namysłu nad prądem ewolucji dziejowej i z dobrej woli Polaków.
Pani Zofja odczuła wdzięcznem sercem przyjazny zamiar Gimbuta, podziwiała szlachetność Linowskiego, uznawała bez fałszywej skromności, że wymyślono i dla niej samej rolę odpowiednią, a Tadeuszowi otworzono drogę ku swobodzie pracy literackiej i obywatelskiej. Reasumując to wszystko, dochodziła do wniosku swego rodzaju, kobiecego, lecz nie mniej zastanawiającego: