Plany były wykonane i zapłacone przyzwoicie. Przyszło to w porę Bujnickiemu, który gonił podówczas resztkami kapitału, ale w istocie te pieniądze stały się początkiem jego ruiny. Wydał je szybko, licząc na dalsze, znaczniejsze jeszcze zyski przy budowie i wykonaniu rzeźb. Tymczasem Korecki ociągał się z zezwoleniem na rozpoczęcie robót. Jakkolwiek uproszczone i zmniejszone, plany wymagały kosztorysu półtora miliona, kapitał zaś wieczny na uposażenie dużej instytucyi drugie tyle wynosiłby. Bądź co bądź, takie plany wykonywa się dopiero przez testament, książę zaś miał wówczas dopiero lat trzydzieści kilka i nie wybierał się na tamten świat, jednak projektu nie porzucił, a żeby nie zniechęcić Bujnickiego, zamówił u niego cztery posągi do środkowej sali i dał na te rzeźby znaczną zaliczkę.
Jakoś te posągi nie udawały się, może dlatego, że artysta już nie wierzył w ziszczenie całości swego pomysłu. Zaliczka zaś topniała w ręku Bujnickiego i rozpłynęła się, zanim nawet pierwszy model gliniany wyszedł z pracowni.
Książę dowiedział się o tem i — ucieszył się. Od tej chwili Bujnicki stawał się zależnym od niego, dłużnikiem, i to nie łatwo wypłacalnym. Korecki podwoił uprzejmość względem przyjaciela, nie dopominał się o zamówione posągi i dostarczył mu nowego źródła dochodu. Zbiór książek, nawet tam, gdzie się dotychczas znajdował, wymagał dozoru i uporządkowania. Książę Adam zaproponował Janowi płatne miejsce bibliotekarza i mieszkanie w pałacu. Tym sposobem ustalał swoje zwierzchnictwo, a mniemał, że i wyższość nad przyja-
Strona:Józef Weyssenhoff - Nowele.djvu/101
Ta strona została przepisana.
— 95 —