Strona:Józef Weyssenhoff - Nowele.djvu/255

Ta strona została przepisana.
—   249   —

Wskazał na ozdoby z blachy, złote i błękitne, jednego z bocznych ołtarzy.
— Jaką ma pan szaloną pamięć i jaki z pana umiejętny cicerone! — rzekła starsza pani.
— O! on wszystko widział i wszystko umie — dodał basowy, dźwięczny głos.
— Mój Franiu! nie rób-że mi reklamy i nie wyciągaj mnie na popis, bobym przedewszystkiem nie chciał znudzić tych pań. A co do mej pamięci, przyznaję się, żem ją silnie odświeżył przed przyjazdem do Lublina. Przejdźmy do Firlejowskiej kaplicy, o tu — naprawo.
Pani Marliczowa zcórką stanęły rzędem, za niemi Warecki, a Okszyc wystąpił naprzód i mimo, że chciał unikać profesorskiego tonu, wpadał w niego z konieczności. Zresztą było mu z nim do twarzy.
— Tu wchodzimy do epoki Odrodzenia. Te pomniki Firlejów: Mikołaja, kasztelana krakowskiego, hetmana wielkiego koronnego, i Piotra, wojewody ruskiego, wykute z bazaltu i porfiru, w stylu czysto włoskim, są z połowy XVI wieku. Mają tu panie przed sobą dwie zwrotki całego kamiennego hymnu, który pozostał w Lubelskiem po Firlejach. Panie wiedzą zapewne, że nietylko nasze majątki należały niegdyś do Firlejów, ale Puławy, Knyszyn, Brzeszcza, Boohotnica, Markuszów, Janowiec, Parczew, Kock, Czemierniki, Końskowola, Dąbrowica, z której się pisali, Firlej, Firlejowszczyzna, Lewartów, nazwany od ich herbu Lewart, a przechrzczony przez Sanguszków na Lubartów, — setki miast i wsi dziedzicznych, oprócz starostw Krakowskiego, Lubelskiego, Kazimierskiego, Kowelskiego. Byli to w XVI wieku prawdziwi