Strona:Józef Weyssenhoff - Nowele.djvu/258

Ta strona została przepisana.
—   252   —

późniejszej — prawda, panie? — rzekła, wskazując pomnik naprzeciwko kaplicy św. Jacka.
— Wybornie, panno Malino! Jest to pomnik Piotra Firleja, wojewody lubelskiego z r. 1619. Styl jego jest wyraźnie wcześniejszy od daty. Zawsze styl naśladowców idzie spóźniony za stylem twórców, czasami o ćwierć, o pół wieku, jak w tym wypadku. Mniejsze talenty czekają zwykle, aż jakiś rodzaj w sztuce stanie się modą i dopiero wtedy wkładają swoje pomysły do gotowych form.
— To tak, jak nasze powieści — wtrąciła Halka, mniej pewna siebie.
— Poczęści — odrzekł Okszyc — nie wszystkie, ale większa część. Pani ma wielki dar do porównań.
Przeszli do zakrystyi, gdzie starożytne hafty pobudziły panie do przeglądu bardziej fachowego, niż artystycznego. Obie myślały, jakieby to z tego mogły być suknie i kanapy, ale się z tem nie odezwały, czując niewłaściwość nuty. — Pan Stanisław, pomilczawszy nieco przy oglądaniu haftów, zabrał znowu głos, gdy zakrystyan odsłonił wspaniałą monstrancyę, srebrną złoconą, w stylu już barokowym, ze ślicznemi emaliami na złocie, pochodzącemi niezawodnie ze starszego, renesansowego relikwiarza.
Rozpoczął znowu wykład o nowych freskach w zakrystyi, skopiowanych ze starych płócien, a gdy weszli do chóru klasztornego, wielkim półokręgiem umieszczonego za ołtarzem, rozwiódł się o fundacyi tego chóru przez Janusza Tyszkiewicza, o rzeźbionych stallach, pulpitach i obrazach.