Strona:Józef Weyssenhoff - Nowele.djvu/52

Ta strona została przepisana.
—   46   —

sferze głośnych nazwisk i wyszukanych woni czuł się współobywatelem szerokiego świata rozkoszy.
— Wielu też rodaków pańskich zaszczyca nas swymi względami...
Skrzywił się pan hrabia: nie przyjechał tu szukać rodaków, właśnie od nich uciekł. Ale przyszło mu pomiarkowanie, że do Instytutu piękności trafiają przeważnie ludzie pierwszego wyboru, których znać jest chlubnie dla eufonii albo pożytecznie dla ułatwień w zabawie. Więc zapytał:
— Książę Lubomirski bywa u was?
Nie, panie hrabio.
— Hrabia Potocki?
— I ten nie ale był tu niedawno pan Ciecierowicz i zapytywał o pana.
— Pan Ciecierowicz? — nie znam.
Konopacki mówił tak przez dyplomacyę: Ciecierowicz był jego sąsiadem z Podola.
— Pan hrabia zechce zapewne być na dzisiejszych wyścigach w Auteuil? — — Naturalnie. — Mógłbym służyć cennemi informacyami co do koni...
— Haha! — rozśmiał się Konopacki — zawsze tam pan spekulujesz z żokiejami?
— Dla dobra moich znakomitych klientów — odrzekł Paul z namaszczeniem.
Zanim głowa pana hrabiego doszła do pożądanych efektów, fryzyer zaproponował zastosowanie »jedynego w świecie« środka na porost, połysk i wieczną trwałość włosów, środka wyrabianego tu właśnie, na miejscu, równającego się eliksirowi młodości. Przez kilkanaście