Strona:Józef Weyssenhoff - Nowele.djvu/67

Ta strona została przepisana.
—   61   —

pami« Paul’a. Ale magia genialnego fryzyera miała swe granice: jeden faworyt został pobity, drugi zdobył tylko drugie miejsce. Pan Teodor, obliczywszy kasę, stwierdził, że przegrał dzisiaj równo tysiąc franków. Nie klęska, lecz plama przyćmiewająca jasność dnia. — Jednak dzień kończył się wspaniale, jak się zaczął. Powrót ma mail-coach’u w zaperfumowanym chłódku wieczoru przez lasek Buloński — wielki Paryż rozwinięty do pełnego rozkwitu w swej imponująco mądrej lekkomyślności — nawet przebieranie się we frak, zastosowany wytworna świeżością do odnowionej głowy pana Teodora wszystko składało seryę balsamów nagradzającą drobne niepowodzenia. Gdy światła ulic zelektryzowały pyszne miasto, niby iskry bijące od oczu i brylantów kobiety świeżo na bal przebranej, Konopacki poczuł to bujne i zupełne zadowolenie z życia, za którem tęsknił napróżno na łonie rodziny w Melasówce i w innych miejscach świata. W najwyższej gamie humoru, całą mocą zachowanej młodości wypijał też do późnej nocy ucztę zgotowaną dla »elity« przez Katapultosa.


III.

Tyle było wrażeń jednego dnia, że Konopacki, budząc się nazajutrz w hotelu o godzinie 11 rano, doznał wrażenia, że już dawno i bez przerwy mieszka w Paryżu. Zapach tego pokoju hotelowego był mu znany od wielu lat; nie uprzytomniał sobie w przebudzeniu, czy to wczoraj zdarzyła się manifestacya z powodu przy-