— Dzięki pańskiej inierwencyi hrabia Gronowski zainteresował się naszą sprawą...
— No, no... i cóż? Ile dał?
— Tymczasem nic jeszcze, ale zażądał programów, które niezwłocznie zostały mu posłane. Nadto zyskaliśmy poparcie nader poważne pana. Armanda Dorval, członka Akademii francuskiej. Pani Dorval pochwalił nasze usiłowania, obiecał napisać o potrzebie kształcenia polskiego proletaryatu i nawet przełożyć swe uwagi hrabiemu Gronowskiemu, skoro ma co do naszych celów jakieś tam wątpliwości.
— Aj, to niedobrze! — skrzywił się Konopacki.
— Sądziliśmy — rzekł Marchołt — że nacisk wywarty przez cudzoziemca i powagę naukową podziała skutecznie. Nic to nie obniża zasługi pańskiej, panie hrabio, który zdołałeś pierwszy skruszyć to serce zbyt zamknięte...
— Wcale nie o to mi chodzi — odparł pan Teodor — owszem, nasadźcie na Gronowskiego jeszcze z pół tuzina powag, byle nie cudzoziemców!
Marchołt wzniósł dłonie z wyrazistem zadziwieniem:
— Dlaczego?! czy pan sądzi, że Gronowskiego to znudzi? że się uprze?
— Nie, nie wiem... ale to człowiek... jakby to wyrazić? — — niepewny.
Marchołt dziwił się w dalszym ciągu.
— Rozumie pan?... może Dorval’owi powiedzieć coś niepotrzebnego... może nas przedstawić w złem
Strona:Józef Weyssenhoff - Nowele.djvu/84
Ta strona została przepisana.
— 78 —