Ta strona została przepisana.
— 84 —
Aż się wzdrygnął Konopacki, gdy z zahamowanego nagle samochodu wyskoczył do niego wielobarwny jegomość — Katapultos.
— Tiens! Odvaga! gdzie się pan podziewa? Berta tylko o panu mówi. Spotykamy się u niej jutro na obiedzie, nieprawdaż?
Konopacki osowiałem oczyma spojrzał na drobnego człeka, z którym poczuł jakieś znienawidzone nagle podobieństwa: obaj przyjechali do Paryża, aby wystawiać swoje osoby i swe narodowości.
Odrzekł zimno:
— Drogi panie, proszę mnie wytłumaczyć przed panią Bertą. Otrzymałem niespodziewane wiadomości i muszę wracać do siebie.