20
Ta moc wielka ciekawych tomików nie jest dotychczas ani dostatecznie zebrana, ani spisana. Tytaniczne przedsięwzięcie Karola Estreichera spisania wszystkich druków polskich do roku 1900, spełnione już, rzec można, i należycie uwieńczone, musi jednak, jako dzieło, obejmujące ogrom i «editio princeps», zawierać różne luki i niedokładności. Monografje bibljograficzne powinny luki te zapełnić i specjalności opisać dokładniej. O taki spis bibljograficzny proszą się kalendarzyki polityczne i kalendarze polskie wogóle.
Pomimo dość długiego opisu paru kalendarzyków gröllowskich, nie przekonałem może obojętnego czytelnika co do wartości dokumentarnej tych zabytków. Chciałbym więc tę wartość bliżej objaśnić, a w tym celu pozwolę sobie jeszcze na krótką wycieczkę w dziedzinę kalendarzową obcą.
Nie bez kozery wspomniał Gröll w swym francuskim kalendarzyku o Chodowieckim. Chciałby go mieć zapewne bliżej, ale i tak dziwne, że nie zamówił nigdy u owego kalendarzowego bożka rycin do swych wydawnictw warszawskich.
Daniel Chodowiecki mieszkał wprawdzie w Berlinie, ale dawał ryciny i do kalendarzy gotajskich, getyngeńskich, lipskich, lauenburskich, a nawet do wydawnictw w Królewcu i w Rydze. Można powiedzieć,