że wydawca niemiecki dzieł obrazkowych, który się szanował, nie mógł obejść się bez Chodowieckiego w ostatniej ćwierci XVIII wieku. A niezmiernie płodny, pomysłowy i cierpliwy artysta, dawał na wszystkie strony swe ryciny oryginalne, pozwalał je odbijać aż prawie do wygładzenia blachy, ba, nawet kopjować przez różnych, jak Berger, Jury, Geyser, Endner, Henne i inni, którzy z niewolniczego naśladowania rysunków i sztychów Chodowieckiego uczynili sobie powołanie i rzemiosło. Artysta ten, zupełny Niemiec z usposobienia i tradycji, chociaż się do polskiego pochodzenia przyznawał, odtwarzał rylcem życie niemieckie, historję i literaturę niemiecką, kochał szczerze swych Fryderyków, którym nawet dodawał epitety pieszczotliwe, jak np. Fryderykowi II: «der Einzige» — «Jedyny»! A jeżeli ilustrował i historję polską w znanych kalendarzykach Unger’a 1796 i 1797 roku, albo narysował kilkanaście typów polskich, to tylko, rzec można, przez wzgląd na końcówkę swego nazwiska. Zresztą, w rok później (1798), ozdabia serją rycin apoteozę Katarzyny II w roczniku berlińskim tegoż Unger’a...
Bądź co bądź Chodowiecki zapanował tak dalece w dziedzinie kalendarzy niemieckich, że nadał im charakter osobny, który przetrwał jeszcze kilkanaście lat po jego śmierci.
Strona:Józef Weyssenhoff - Polskie kalendarzyki polityczne.djvu/23
Ta strona została uwierzytelniona.
21