Strona:Józef Weyssenhoff - Puszcza.djvu/187

Ta strona została przepisana.

cieniem i nakrywał ciepłą, a tęskną poświatą nieba, że wstępowała we wszystkie serca nadzieja dobrych zbiorów, dobrych dni i lat przyszłych.
Z najwyższej latarni skarbca Olesza obserwował niknące słońce. Zachodziło na pogodę.