— Kunigelis isz Antaleptu[1].
Przybywająca łódka, wpadłszy w prąd, szybko zbliżała się. Ksiądz Stulgiński spostrzegł już Rajeckiego i na powitanie wywijał młyńca strzelbą ponad głową. Księżyk siedział nieczynny i skulony w swej czarnej sutannie; pod słomkowym kapeluszem coraz widoczniej rumieniła się młodziutka twarz zamyślonego dziecka. Wiosło i długą rusznicę trzymał bezradnie na kolanach.
Przybiły nareszcie dubice jedna do drugiej, aż stuknęły się pławkami. Kuchta skomlił radośnie z pomnożenia myśliwskiej kompanii, a znajomi już zdaleka zaczęli wesoło opowiadać swe przygody.
— Dobrydzień, Misiutek! Swejkas, Stasiulanis! — gadał płynnie ksiądz Stulgiński — ot wynalazłem sobie kompana do polowania, że lepiejby kłodę do nogi przywiązał! Ksiądz Lelejko, do usług — ale do parafialnych, nie do myśliwskich. — Wywiozłem to, żeby się od książek oderwało, bo oczy ma już od nich jak królik, chciałem przewietrzyć i spławić, a to ani dubicy pędzić nie umie, ani do kacząt na wodzie strzelać nie chce. Czyż to twoi bliźni, księże wikary, czy co?
Młody ksiądz pod gradem tej dobrodusznej krytyki milczał ze spuszczonemi powiekami i nawet giestem nie zasłonił się od pocisków; siedział nieruchomy, uśmiechnięty niewinnie tylko dziewicze, bez śladu włosów policzki nasiąkały krwawym rumieńcem.
A zamaszysty proboszcz nie przestawał natrząsać się z milczącego księżyka:
— Do starki w lot dał jednak dymu — tyle, że i dymu! Kaczka naprzykład tu, a on jej sążeń za ogon śrut sypie i mnie nad uchem, aż osmalił. Oj niebożątko! czegożeś się wyrywało na polowanie?
— Ambulare tantum volui... — odszepnął ksiądz Lelejko, imając się łaciny dla ocalenia jako tako swej powagi.
Aż Michałowi żal się uczyniło biedaka i zaczepił proboszcza:
— Czy to księżom wolno zrzucać sutannę na polowanie, czy sam sobie ksiądz proboszcz dałeś dyspenzę?
— Ot! doctor utriusque juris, ale jeszcze nie gotowy. Sutannę ja całą w portki wsunąłem, a że ona szara, to na upał nawet ojcowie Kościoła zalecają. Już ty mnie kanonów nie ucz, a chcesz sutannę obaczyć — patrz! Myślisz, że to ja taki krągły? nie ja, sutanna.
- ↑ Księżyk z Antoleptów. Wyraz pieszczotliwy, zdrobniały od »kunigas« (ksiądz).