Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/117

Ta strona została przepisana.
—   111   —

Był to kosztorys rytownika na guziki liberyjne.
Pan baron cisnął papier z widocznem rozczarowaniem, obrócił się do ściany i powtórzył rozkaz:
— Zasłoń okno, daj mi jeszcze spać.
Wypadkiem, czy umyślnie, pominięto Kerstena przy zaproszeniach na ślub Koryatowicza z Kostkówną. Było to uchybienie, bo, chociaż Kersten nie był krewnym, należało się to jego pozycyi. Otrzymawszy tylko zawiadomienie o ślubie bez zaproszenia na śniadanie, Kersten przebąknął nawet coś o tem bliskim Karola Zbązkiego osobom, ale, mimo to, zaproszenia nie było dotychczas, czyli do ostatniej chwili. A śniadanie ślubne miało być liczne 1 należało do rzędu tych, o udziale w których mówi się parę dni naprzód, i kilka dni potem, a nawet wspomnieć można w pamiętnikach. Oprócz familii i koligatów prosrone były i osoby, należące do warszawskiego towarzystwa dlatego tylko, że de facto do niego należą.
— Jeżeli wolą ode mnie takiego Włoska, albo Szydłowskiego, to im winszuję — mruczał Kersten, obrócony do ściany.
W istocie zaproszono Włoska, choć bez żony; pytał nawet rozgłośnie w »Sporcie«, jaką kamizelkę włożyć należy na ślub: białą, czy czarną?... Quel est le mot d’ordre?
Szydłowski nie pytał o kamizelkę, ale narzekał zawczasu, że ciasno będzie u Zbązkiego, i odgrażał się, że tam nie pójdzie. Pójdzie jednak niechybnie.