Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/138

Ta strona została przepisana.
—   132   —

zajęć, nie zostawiało mu wielb czasu na marzenia, czuł z nadchodzącą wiosną przypływ jakiegoś optymizmu, wzrost pragnień i ambicyi. Obecność Halszki w Warszawie miała w tych pragnieniach duży, choć nieprzyznany udział. Pod wpływem uwag Andrzeja, począł się trochę mieszać do ruchu towarzyskiego i obcować z ludźmi, na których liczył w przyszłości; doraźnym z tego pożytkiem była sposobność spotkania Halszki, naprzykład u Gnińskich.
Gnińscy, mając na wydaniu dwie córki, nie odznaczające się ani posagiem, ani pięknością, dużo mniej wybredni byli od Zbarazkich w zaproszeniach, zwłaszcza młodzieży męskiej. Dołęga ze swą powierzchownością przyjemną, z dobrem szlacheckiem nazwiskiem, z reputacyą człowieka pracującego owocnie, był bardzo możliwym kandydatem na zięcia; to też Gnińscy dobrze go przyjęli, szczególniej ojciec, uprzejmy z natury, równie jak z wyrachowania. Hrabina i obie jej córki należały do rzędu istot, niezadowolonych ze swego udziału piękności i znaczenia w świecie; uprzejme z potrzeby, nieco zazdrośne z okoliczności, lubiły utyskiwać nad naszymi czasami, w których pozory zewnętrzne i pieniądze tak wielką grają rolę. Gała rodzina utrzymywała się jednak na poziomie wysokich sfer z powodu historycznego nazwiska i świetnych koligacyi. Ta dążność do równouprawnienia ze Zbarazkimi, lub Kostkami, przyczyniała Gnińskim trochę kłopotów pieniężnych i trochę kwasów we-