Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/141

Ta strona została przepisana.
—   135   —

— Zeller do Waru?...
— Tak, tak. Dużo sobie obiecują po tej wizycie: nie tylko koncesyi, ale i załatwienia wielu spraw naszych. No, zobaczymy.
Gniński przeszedł do innych swych gości, zostawiając Dołęgę zamyślonego. Jan obejrzał się dokoła, szukając wrażenia wieści, ogłoszonej przez Gnińskiego. Grono mężczyzn żywo o czemś rozprawiało; gdy się Jan przysłuchał, stwierdził, że chodziło tym panom o proces Dreyfusa. Powrócił więc do salonu, gdyż czuł wstręt do polityki zagranicznej, zwłaszcza opartej na depeszach gazet, i dziwił się, jak mogą rozprawiać godzinami o sprawach francuskich ci sami, dla których każda wewnętrzna sprawa krajowa jest tak zwaną »piłą«.
W parę dni po tym wieczorze Dołęga otrzymał drukowaną kartę z zaproszeniem na niedzielę do Zbarazkich, ostatnią przed Wielkąnocą. Domyślił się, że zawdzięcza ten zaszczyt protekcyi młodego pokolenia: Andrzeja, może Halszki?...