Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/165

Ta strona została przepisana.
—   159   —

był już dawno i dobrze powiadomiony. Pocałował żonę w czoło i rzekł;
— Postaramy się to urządzić. Jaka szelma pisała ten ostatni list, to rzecz ciekawa, ale drugorzędna. Ważniejsze są listy Zbarazkiego. Mam nanadzieję, że to porządny człowiek.
Rozstając się z żoną, wiedział już, co uczyni.
Rozmówić się osobiście ze Zbarazkim, pokazać mu jego listy i zapytać, co mają oznaczać — był to sposób zbyt prosty i niezgrabny. Wiedział zresztą, że Andrzej, parę dni temu, wyjechał z rodziną do Waru. Trzeba było znaleźć do porozumienia się ze Zbarazkim uczciwego pośrednika; przyszedł mu na myśl Jan Dołęga. Helle wiedział o przyjacielskich stosunkach tych dwóch kolegów; wiedział, że Dołęga jest autorem projektu sieci dróg bitych; że pojedzie zapewne tymi dniami do Waru. Wiedział i pamiętał wszystko, co mogłoby mu się kiedyś przydać, a samego Dołęgę znał nieźle, bo go spotykał na posiedzeniach i w towarzystwach kolejowych.
Napisał wnet do dyrektora biur kolejowych, w których pracował Dołęga, prosząc, aby mu przysłał, jeżeli może, pana Jana z pewnymi aktami 1 objaśnieniami do nich; a że z dyrektorem był w zażyłych stosunkach, uprzedził go, że nie tylko prosi o te akta, ale i o tego posła, bo ma do niego inny interes, związany ze sprawą dróg bitych.
Skoro więc zjawił się Dołęga, niby urzędownie,