Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/204

Ta strona została przepisana.




XXIV.

Ubiegała już druga połowa czerwca i nadzwyczajny sezon w Warze miał się rozpocząć. Na przyjazd dostojnego gościa sproszono dużo osób, wszyscy zaś wybierali się skwapliwie dla przyjemności pobytu i przez ciekawość. Bo z przyjazdu Zellera zrobiono już nietylko w okolicy Waru, ale i w Warszawie — wypadek niemal historyczny; zapowiadano, że rozpocznie się szereg w ażnych reform, że wschodzi jutrzenka nowych czasów. Raz jeszcze potwierdzał to Janusz w liście do żony, który księżna pokazała Dołędze.
»Dobrze udaliśmy się do hrabiego Zellera — pisał książę — i miał racyę pan Karol, gdy zapytany o radę, czy Zeller podejmie się nas popierać, odpowiedział: Niezawodny. — Jesteśmy obecnie w przyjaźni i paktujemy zupełnie otwarcie nietylko o drobnych interesach, od których się zaczęło, ale o wielu, bardzo wielu i bardzo ważnych. Nie będę ci opisywał moich wrażeń ze stolicy, nie mam na to czasu, ale ci powiem, że czuć tu bijące tętno ogromnego i młodego organizmu, który ma wielką