Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/256

Ta strona została przepisana.




XXX.

Zeller wyjechał z Waru czwartego dnia około południa. Na specyalną rozmowę o interesach nie znaleziono czasu, parę tylko razy wspomniano o szosach; na polowaniu Gniński pokazał mniej więcej ich kierunek. Tak było lepiej i delikatniej: nie można było nudzić hrabiego, który przyjechał tu na wypoczynek i aby utwierdzić sojusz przyjazny. Zresztą spraw a dróg bitych była cząstką zaledwie wielkich planów praktycznych, powziętych w Petersburgu, a te plany bladły znowu wobec inauguracyi nowych, trzeźwych stosunków, opartych na duchowem zjednoczeniu na wzajemnem zaufaniu daleko widzących kierowników i na ustępstwach naszych, które miały wypaść na naszą własną korzyść.
Takie było zdanie jednomyślne wszystkich trzech delegatów, objawione Dołędze po wyjeździe Zellera z Waru. Zresztą spraw a szos stała dobrze, nie spieszono się tylko z jej popieraniem, bo ważniejsze 1 ogólniejsze decyzye miały ją poprzedzić, choćby tylko zatwierdzenie kolei żelaznej.