Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/321

Ta strona została przepisana.
—   315   —

piona jest i nie nazwana, bo nie mogła utworzyć się normalnie.
— Hm, — mruknął Helle, który nie lubił ustępować.
— Tak, panie prezesie; trzeba mieć u nas nieco wyrozumiałości dla wszystkich stanów. Jesteśmy wszyscy pod jednym losem. Gdybyśmy byli Anglikami, izba wyższa miałaby większe pole do czynu i tytuły do poszanowania, i panby się z nią solidaryzował, bo byłby już sam lordem Helle.
— No, no... a zresztą, kto wie?
Po ruchliwej twarzy przeszły mu błyski pół ironiczne, pół zadowolone.
Towarzystwo wielu obcych w restauracyi musiało przerwać rozmowę zbyt poufną i poważną.