Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/39

Ta strona została przepisana.
—   33   —

wnanej stylislki w rodzaju epistolarnym. W listach było dużo kwestyi literackich, filozoficzno-sentymentalnych i dużo budujących uwag; pisywała też czasem modlitwy za ukochane osoby i dla kochanych osób. Że zaś była dawniej bardzo piękna, dawni czciciele pozostali wierni tej łaskawej pani, która ich dotąd darzyła frazesami, pachnącymi jak na wpół zwiędłe róże. Między korespondentam i byli i tacy, którym ta przyjaźń, stwierdzona podpisem: »Hortensya Zbarazka«, pochlebiała. Baron Kersten nie omieszkał nigdy, po otrzymaniu listu od księżnej, powiedzieć licznym znajomym: »dostałem dzisiaj list od kochanej księżnej Hortensyi; skarży mi się..« i t. d.
Wobec zachodzącej już piękności, księżna coraz usilniej ozdabiała swój umysł i wznosiła serce. Obok manii listów, których bruliony zachowane składały rodzaj sentymentalnego pamiętnika, wzmogło się w księżnej zamiłowanie do sztuk pięknych, głównie zaś do muzyki, tej sztuki najłatwiejszej, nie wymagającej pracy mózgu, a mogącej zastąpić czasem inne, silniejsze jeszcze, rozkosze zmysłowe.
Tego dnia, odegrawszy z Amonem na cztery ręce kilka koncertów i parę wspólnych kompozycyi, siedziała księżna Hortensya przy biurku w swym buduarze, zwanym »mon refuge«. Pokój ten był półokrągły, narożny, pod zachodnią basztą zamku. Całe jego urządzenie z mahoniu i bronzu, naśladowane z gabinetu Fryderyka Wielkiego w »Sans-Souci«, dopełniały inne dodatki: kolekcya minia-