o to pytam. Dołęga nie ma wpływów. Pytam kto się zajmie przeprowadzeniem sprawy u władz, zorganizowaniem towarzystwa — jednem słowem: kto projekt w czyn wprowadzi?
— Hrabia Szafraniec, panowie Zawiejscy, mój ojciec są już pozyskani...
Powichrzony czub Ilellego zaczął falować razem ze skórą czoła, twarz przybrała wyraz pośredni między zakłopotaniem a szyderstwem.
— Szafraniec?... no to macie panowie dosyć pieniędzy.
— Zwracam się do pana, aby zapewnić się o szerszym udziale możnych obywateli kraju.
— A czy wolno wiedzieć — spytał Helle — jaki udział pieniężny obiecał hrabia Szafraniec?
— Dotychczas nie było o tem mowy; tym czasem panowie: Szafraniec, Hektor Zawiejski i mój ojciec wybierają się po koncesyę do Petersburga.
— Teraz rozumiem — rzekł Helle. — Ci panowie dadzą firmę, a mieszczaństwo da pieniądze. Panowie udajecie się do nas zawsze, gdy potrzeba pieniędzy, pod pozorem, że każdy bogatszy obywatel kraju powinien nosić część ciężaru dla publicznego dobra. Bardzo pięknie. Ale przytem mówicie nam, gdy chodzi o jakieś moralne dowództwo, o firmę, żeście wy tymi urodzonymi naczelnikami. Nam zostawiacie robotę, jeżeli jest ciężka i niepokaźna, no i — udział pieniężny.
— Bardzo daleki jestem od tej myśli — rzekł Zbarazki dumnie — a jeżeli pan używa liczby mno-
Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/93
Ta strona została przepisana.
— 87 —