Strona:Józef Weyssenhoff - Syn Marnotrawny (1905).djvu/183

Ta strona została przepisana.
—   175   —

sko szczerzy z pod niego spróchniałe zęby, ale na wierzchu jaka zdrowa pszenica! Właśnie tutejsza ziemia świadczy o wieczności i tryumfie życia.
— Ale nie żyje...
— Jest pełna dokumentów życia. Pokazywałem ci na Palatynie przekrój całej historyi świata, od murów przedkrólewskich aż do naszego baroku. Wszystkie cywilizacye leżą tu słojami jedna na drugiej, dają się zobaczyć, odtworzyć, zrozumieć. Najpodlejszej cywilizacyi, obecnej, jest tu najmniej. Dlatego Rzym jest mojem miastem.
— Jednak dokumenta historyi nie są życiem samem.
— Są treścią istnienia. Wszystko, co czynimy, czego pragniemy dzisiaj, jest drobiazgiem, dla nas bardzo ważnym, ale nieskończenie małym w ewolucyi wiecznego życia. To pyły, z których tworzy się kamień, a z kamieni wznoszą się gmachy. Zrozumieć, kim jesteśmy, o ile i na jaki pożytek budujemy, żyjąc — oto zadanie niedościgle, lecz porywające, jedynie godne większych ludzi. A najprzód przyjrzeć się trzeba pilnie dokumentom ludzkim, to jest świadectwom tych czynów trwałych, które po sobie ludzie zostawili. Po tem można dopiero zacząć rozumieć życie obecne, czyli zbliżyć się do szczytu mądrości, a nawet odgadnąć przyszłość, czyli być najszczęśliwszym z ludzi.