Strona:Józef Weyssenhoff - Syn Marnotrawny (1905).djvu/195

Ta strona została przepisana.
—   187   —

nie rozróżniają ciężaru gatunkowego czystości fizycznej i uczciwości, wygody i estetyki.
Mówił już przydługo i żywo. Zwracano uwagę od sąsiednich stołów na tę niezrozumiałą perorę w obcym języku, a szczególnie komitet kelnerów, z marszałkiem na czele, zebrał się u drzwi służbowych, dla narady nad dziwnym gościem. Kiedy Kobryńscy powstali od stołu, Olescy również i wszyscy znajomi zszedłszy się, pociągnęli razem ku wyjściu, służba kłaniała się wychodzącym ze zwykłą, ostentacyą, lecz oczy tych znawców biegły głównie za niepozornym człowiekiem, któremu prawdziwi panowie okazywali jednak dużo względów.
C’e un’ professore — zawyrokował starszy kelner i z zadowoleniem pociągnął nosem.