Strona:Józef Weyssenhoff - Syn Marnotrawny (1905).djvu/240

Ta strona została przepisana.
—   232   —

tyczących się jej samej, Jerzego i całej rodziny. Ponieważ spodziewana pomoc dwóch świątobliwych mężów, monsignora Concomassa i Ojca Melchiora, okazała się bezskuteczną, księżna udała się pod protekcyę margrabiego d’Anjorrant. Margrabia miał także zamiar przedstawienia się Ojcu Świętemu z żoną swą i jej siostrą, ze Słuszką i parą książąt francuskich, niedawno przybyłych. Ale przeprowadził starania o audyencyę bez namaszczenia, powierzył bowiem ten zachód dyrektorowi hotelowemu. Wkrótce przybyło oznajmienie, że Papież przyjmie margrabiego d’Anjorrant z jego rodziną i przyjaciółmi, w liczbie ogólnej ośmiu osób. Ponieważ sześć miejsc już było zajętych, Terenia otrzymała tylko dwa: dla siebie i dla Jerzego.
Z żalem pozostawić miała w hotelu męża, na którego uświęcenie liczyła także przy tej sposobności. Chociaż więc w najlepszem towarzystwie, jednak nie osobiście, tylko poniekąd jako anneks, miała księżna Kobryńska być przyjętą, przez Namiestnika św. Piotra. Przygotowywała więc żałobne szaty, wymagane przez, etykietę Watykańską, z połowicznem tylko zadowoleniem.
Inni mieli także niepowodzenia. Lady Cosway popsuła całą paczkę zdjęć fotograficznych, sporządzonych przez nią samą do nowego albumu z czerwonym napisem: »Roma« na białej pergaminowej okładce. Słuszka potłukł się wczoraj, wypadając z samochodu, którym uparł się