Strona:Józef Weyssenhoff - Syn Marnotrawny (1905).djvu/254

Ta strona została przepisana.




XXI.

W górach francuskiej Riviery są miejsca, stworzone dla radości serc i oczu, a z powodu wybornych szos tak łatwo dostępne, jak wszystkie tutaj rozkosze. Po drodze z Nizzy do Grasse leży parów rzeki Loup, tryskającej tam ze skały, jak ongi zaklęty strumień pod uderzeniem laski Mojżesza. Wodospad leje się bogatą strugą z góry, wpada potokiem w kamieniste łoże pod ogromne arkady mostu kolejowego i płynie dalej już uspokojoną rzeką przez świeże łąki między dwiema ścianami gór o grzbietach szczerbatych, o zielonych stokach gobelinowych, przetkanych szaremi i rudemi wioskami.
Blizka owego mostu kolejowego restauracya jest słynnym celem przejażdżki do »Gorges du Loup«.
Do tego celu po gładkiej taśmie szosy sunęły w oddaleniu pół kilometra jedno od drugiego dwa rozpędzone pudła. W pierwszym siedziały dwie straszne postacie, ubrane w wilcze kudły i w okulary z czarnych łbów wytrzeszczone.