serdeczną rozmowę z Romualdem, a najprzód przyznał mu, że:
— Wy jednak doskonale rozumiecie konia i jazdę. Może nawet wasz sposób traktowania tego sportu jest klasyczniejszy, zgodniejszy z wielką tradycyą.
Następnie starał się dowieść, że on byłby bardzo przydatny w Nizzy. On zna się na kobietach i wie jak się z niemi obchodzić. Wybiłby z głowy Jerzemu różne urojone obowiązki, zgrabnie wyprowadziłby go ze świata uciech, a oddał w ręce rodziny.
— Co potem z nim poczniecie, jest waszą rzeczą.
Skoro jednak przyszło do wniosku, że trzebaby dać Kobryńskiemu pieniędzy na podróż, Romuald okazał mniej zapału. On sam mógłby też pojechać do Nizzy z siostrą, bez szwagra, jeżeli chodzi tylko o jej zdrowie i doraźne podziałanie na Jerzego. Ale temu sprzeciwił się książę stanowczo:
— Nie, żona bez męża nie może się znajdować w Nizzy. Jest ich tam dosyć tego gatunku, ale my jesteśmy innego i nie możemy Tereni pozwolić tak wyglądać. Znam Nizzę i wiem, że to niewłaściwe. Z bratem tam się nie jeździ, choćby z tak poważnym, jak ty. Jest na to sposób: jedźmy we troje! Dajcie tylko pieniędzy i jedźmy.
»Dajcie tylko pieniędzy!« W tym drobiazgu
Strona:Józef Weyssenhoff - Syn Marnotrawny (1905).djvu/27
Ta strona została przepisana.
— 19 —