Strona:Józef Weyssenhoff - Syn Marnotrawny (1905).djvu/271

Ta strona została przepisana.




XXII.

Fabiusz przyjechał ze Sieny do Antibes na godzinę przed dziesięciu dniami umówioną, ani wcześniej, ani później, i wkrótce potem był już w Nizzy, u pani Anny.
— Mizernie wyglądasz — rzekła Anna po przywitaniu.
— Gorąco już na południu, bardzo dużo chodziłem i pisałem nocami.
— A zresztą, jakże Siena?
— Wieża Babel nie dokończona, ale i nie rozwalona, najciekawszy może z posągów średniowiecznych rzeczypospolitych włoskich...
Opisał Sienę: przejmującą, atmosferę ratuszowego placu i naszkicowane w kamieniu olbrzymie projekty katedry, cały gród zastygły przed zupełnem rozkwitem. Pominął tylko to, co czuł sam, chodząc po tych wielkich grobowcach nienasyconej, upokorzonej dumy. Powracał zrezygnowany. Oświadczył Annie, że za parę dni wyjeżdża do domu.