Strona:Józef Weyssenhoff - Syn Marnotrawny (1905).djvu/284

Ta strona została przepisana.
—   276   —

wpadać w gorączkę. Aż Fabiusz poczuł się w obowiązku zwrócenia uwagi, że nieostrożność już popełnioną należałoby naprawić ostrożnie, że nie warto dawać rozgłosu zerwaniu stosunków, aby nie nadto mówiono o samych stosunkach.
— Tak, tak... dziękuję panu. Ale jeżeli wypadnie mi powołać się na świadectwo czyje, choćby wobec mojej córki?...
— Odpowiadam za to, com ogłosił.
— Raz jeszcze dziękuję.
Czując się już zbytecznym, Fabiusz pożegnał się i wyszedł.