Strona:Józef Weyssenhoff - Syn Marnotrawny (1905).djvu/296

Ta strona została przepisana.
—   288   —

— Cóż pani chce? sztyletami już się w naszych czasach nie wojuje.
— Tak. Mężczyźni bez nerwów nie są do tego zdolni.
Kobryński wyszedł obrażony.
— Niech dyabli porwą tę...
Przyznał Fernandzie po raz pierwszy tytuł jej należny i pomyślał, że dosyć zabiegów o nią. Wykreślił ją gwałtownie z szeregu swych ambicyi. Teraz tylko odegrać się, a wyprawa na Południe udałaby się niezgorzej.
Poszedł do klubu.
Wypadki zatem ostatnich dni miały skutek obosieczny. Pani de Sertonville była blizką bankructwa z powodu Fabiusza, a Fabiusz podrujnowany w opinii z powodu pani de Sertonville. Skąd wynika, że nie trzeba nic poruszać w towarzystwie dobrze ułożonem.
Oleski nie był powszechnie lubiony w Nizzy, ale budził instynktową obawę; jest to zasada do poważania skuteczniejsza za naszych czasów od przestarzałej cnoty. Teraz zaś dowiedziano się z radością, że można go lekceważyć: jest niezgrabny i nie dość buńczuczny w odpieraniu napaści. Może tylko chrześcijanin i nic więcej?... Moraliści klubowi skrzętnie zanotowali te spostrzeżenia.
Szczegóły drażliwych rozmów i komentarze o nich prędko rozniosły się po mieście. Doszły i do pani Oleskiej przez lady Cosway. Zadziwiła