Ale skoro nie, muszę zacząć od przypomnienia pewnej rozmowy, którą pan miał przed trzema dniami z panią Granowską o pani de Sertonville.
Oleski nie spodziewał się, ażeby d’Anjorrant podjął się dublowania roli Kobryńskiego. Skoro się o tem dowiedział, uradował się i uczuł się panem położenia.
— Więc to ma być naszym przedmiotem! w takim razie jestem już powiadomiony: pani de Sertonville czuje się obrażoną. Bardzo żałuję...
Margrabia wpadł w ton poufniejszy:
— Przepraszam, że przerywam. Chcę przed panem usprawiedliwić moje wmieszanie w tę sprawę. Z pozycyi mojej tutaj wynika, że zapytywano mnie o zdanie w tej kwestyi; udzielałem go oględnie, jednak utaić nie mogę, że wyraziłem sprzeczny z pańskim pogląd. Pani de Sertonville nie zasługuje na sąd tak surowy, i gdyby pan znał ją tak dobrze, jak my wszyscy, z pewnością zmodyfikowałby swe zdanie o niej.
— Czy mam zaszczyt mówić z sekundantem? nie... to się jeszcze nie zdarzyło... więc z przyjacielem, z parlamentarzem pani de Sertonville?
D’Anjorrant spojrzał z niedowierzaniem na Oleskiego, pozostał jednak przy tonie swobodnym: Rzeczywiście nie sekunduje się kobietom, bo niema też w naszem towarzystwie zwyczaju publicznego ich obrażania. Ja zaś tłómaczę się, że sam jestem mocno zainteresowany wyrażoną
Strona:Józef Weyssenhoff - Syn Marnotrawny (1905).djvu/309
Ta strona została przepisana.
— 301 —