Bracia nie widzieli się od roku. Przez ten czas niebardzo tęsknili do siebie. Spotkanie obecne nie mogło też rozpłomienić uczuć braterskich, zwłaszcza że Jerzy otrzymał przed chwilą i miał z sobą w kieszeni odpowiedź ojca:
«Stanowczo nie pochwalam. Romuald dopowie resztę».
Jerzy przychodził więc do siostry po objaśnienia, a spotykając Romualda, przeczuł najgorszy wynik. Nie wiedział jednak jeszcze, co «dopowie» Romuald i jakim sposobem lokomocyi znalazł się już dzisiaj, razem z depeszą, w Nizzy, a skądinąd też nie mógł przewidywać nic gorszego, niż przyjazd Romualda, streszczającego w swojej osobie wszystkie właściwości rodziny, od których Jerzy uciekł na kraj świata. Zasady Dubieńskich, stosowane przez ojca, były znośniejsze: pan Maciej był stary, skamieniały w wyrobionym przez siebie systemie, był też ojcem i źródłem wszelkiego dobra. Ale Romuald, o dwa lata tylko starszy, naturalnie równouprawniony, przy-