mokremi oczyma na krótkie radości i bole, na mijające sławy i zwaliska ludzkie.
Nad szafirami srebrny pył,
Spokojne morze dyszy,
Więc będę śnił i będę pił
Przedziwną moc tej ciszy.
Widnokręgowy zarys zmiękł
We mleczność tajemniczą,
W oczach mi cud i w sercu lęk,
Myśli ze snem graniczą.
Niebieskie pola gładkich fal
Tu — ówdzie łódka plami,
A kormoranów krótki żal
Przez ciszę brzmi czasami.
I rzekłbyś, że zbłękitniał świat,
Gdyby nie żagla białość;
I myślałbyś, że sen nań padł,
Gdyby nie ptaka żałość.
Pośród leciutkich morza tchnień
Namowy dziwne słyszę:
W taki spokojny, modry dzień.
Pójść mi w wieczystą ciszę!
Pójść mi we mgłę, w krańcowy szlak,
Po drżącym wód kobiercu —
I niech mój skon opowie ptak
Jednemu tylko sercu.
Jerzy utrwalił sobie w pamięci ten wiersz, którego muzyka od kilku dni dzwoniła mu w gło-