Strona:Józef Weyssenhoff - Syn Marnotrawny (1905).djvu/58

Ta strona została przepisana.
—   50   —

ja poświęciłem kilka godzin a nie mam ich do stracenia, na instrukcyę tegoż kucharza, ja ułożyłem treść dzisiejszego śniadania, i pani może wątpić?!
Pani Granowska uśmiechnęła się tylko pobłaźliwie i rzekła:
— Kochany panie Eustachy! jesteś niezbędny, o tem wątpić nigdy sobie nie pozwoliłam.
— Nareszcie oddano mi sprawiedliwość!
Wznosił ręce w górę, biorąc niby niebo na świadka. Potem roześmiał się, pokazując szeroko zdrowe zęby.
Pani Granowska szepnęła pani d’Anjorrant na ucho:
— Czy pozwoli pani na dzisiaj oddać ramię mego syna pani Rubenson, która pierwszy raz jest u mnie na śniadaniu? Zyska pani na zamianie, idąc do stołu ze Słuszką.
— Dziękuję za Słuszkę, ale i wasz Toni jest bardzo miły.
— Będzie go pani miała przy sobie po drugiej stronie.
— To doskonale; dziękuję.
— Pani taka dobra i uprzejma...
Pochyliły ku sobie twarze, na znak i symbol pocałunku, poczem urządzono resztę ceremoniału. Pani domu podała ramię margrabiemu i posadziła go po swej prawej; na lewo miała Rubensona, który prowadził lady Cosway. Dubieński otrzymał panią de Sertonville, a dla Krysi przezna-