Strona:Józef Weyssenhoff - Syn Marnotrawny (1905).djvu/89

Ta strona została przepisana.
—   81   —

miętności do gry, towarzyszce różnych uciech, niestety niewinnych. Biedna Fernanda przyznała mu się bowiem do wielu wad, a między innemi do tej, że lubiła grę niepomiernie. Ale była tak piękna, tak pociągająca tajemnicą swego życia, że wada ta uwydatniała tylko przez sprzeczność jej fizyczne i moralne zalety.
Księżna Teresa, bardziej wyrobiona od męża, zmieniła mniej swą powierzchowność: kupiła tylko kilkanaście kapeluszy i wynalazła mieszaninę perfum, zastosowaną do jej nowych pragnień. Czuła się bowiem znacznie zdrowszą i dużo młodszą; zakwitło w niej pragnienie jakiejś rozkoszy, jakichś obcowań z nieznanymi duchami rodzaju męskiego w granicach przez zasady dozwolonych. Bo też otaczały ją liczne pokusy, z któremi postanowiła igrać, aby wypróbować swe siły, a sił swoich moralnych była zupełnie pewna. Słuszka, »miły tyran«, krytykował jej stroje, kierował jej dyetą, wybierał jej przyjemności, dyktował potrzebne wizyty, a chociaż czynił to samo dla wielu innych pań i dla niektórych mężczyzn, zdawało się, że dla niej miał serce miększe, że dowcip jej zastanawiał go, że ulegał jej dystyngowanemu wdziękowi, oddając mu hołd, rzecz dziwna, nieśmiały. Mawiał zresztą:
— Księżna Teresa jest jedną z moich najlepszych uczennic. Przechodzi nawet moje wymagania.
Inni też mężczyźni byli żywo zajęci postacią