Strona:Józef Weyssenhoff - Syn Marnotrawny (1905).djvu/90

Ta strona została przepisana.
—   82   —

księżny. Schwind, gdy mu brakło pieniędzy do gry, lubił z nią rozmawiać, bo mówiła bardzo dobrze po niemiecku. Zakopiański znalazł w niej »opalowe promienie naszych starych świątyń«, a nadto dziwne podobieństwo do jednej postaci, którą, przypominał sobie z fresków gdzieś kiedyś widzianych, może w preegzystencyi. Zakopiański nie był zgrabny, i księżna go nie lubiła dla jego poufałości i wybryków retorycznych. Ale należał też do »podbitych«.
Tylko legenda o nabożeństwie Lenbacha do mistycznej piękności Teresy Kobryńskiej nie znalazła na Rivierze powodzenia. Nie chwytano tego subtelnego stosunku między mistrzem, a wzorem. Prawda, że znano tu mało Lenbacha, widziano tylko wzór.
Do rzadkich mężczyzn, którzy nie ulegli wdziękowi księżny Teresy, należał d’Anjorrant. Żałowała go, bo to człowiek wielkich zdolności, ale suchy, nieczuły na piękno, na bogactwa duchowe; pozytywizm i egoizm pochłaniają go.
Dużo też kobiet zaprzyjaźniło się z księżną Kobryńską, jedne poprostu widząc w niej niepodejrzaną sojuszniczkę dla wyzyskania tutejszych zabaw (o! jakże się myliły!); drugie, zaślepione swą pięknością, nie dostrzegały niebezpieczeństw współzawodnictwa z subtelniejszym, choć mniej wyraźnym typem piękności księżny. Pani de Sertonville okazywała jej tyle uległości i względów, że niepodobna było jej nie lubić; gniewało tylko