Strona:Józef Weyssenhoff - Unia.djvu/15

Ta strona została przepisana.
—   7   —

czyć rozmowę, zanim się nasz gość posili. Palnij nam pan studyum o litewskiej bawełnie, tak jak to pan umiesz: cyfry, wyniki i zachęta! Zainteresują się firmy nasze z Królestwa, kapitały popłyną, a ja dodam wstęp o znaczeniu bawełny ze stanowiska wszechpolskiego. Zgoda?
— Studyum już mam gotowe, wynalazki opatentowane. Trzeba mi tylko naradzić się z Eustachym Chmarą o sposobie lansowania akcyi. Ja jemu wierzę, bo on ma szczęśliwą rękę.
— I pełną kieszeń — dodał Pasterkowski.
— Dlatego i kieszeń pełna, że ręka szczęśliwa.
Wymienione nazwisko obudziło uwagę Budzisza, który miał właśnie zamiar porozumienia się z tym tuzem litewskim, znajomym mu już z paru gościnnych występów w Warszawie.
— Czy nie wiedzą panowie, gdzie się znajduje obecnie pan Chmara?
— Bóg jego wie, panie łaskawy — odpowiedział Fedkowicz. — Może w Petersburgu, może u siebie w Rarogach. Ale do mnie on zaraz napisze, albo i zjawi się; my tygodnia bez siebie żyć nie możemy.
— Pan dobrodziej zna dobrze Eustachego Chmarę?
— A panież mój! Kuzyn przecie: prababka