Strona:Józef Weyssenhoff - Unia.djvu/26

Ta strona została przepisana.
—   18   —

tymczasem łykał ze wstrętem, z powodu formy i treści.
— Zdaje mi się, że oni umyślnie tak obrzydliwie piszą po polsku, aby zohydzić nasz język — o! — stuknął się w czoło pan Apolinary.
Rzeczywiście niektóre broszury i artykuły, pisane zaledwie dla Polaka zrozumiałą polszczyzną, mogły być posądzone o taki zamiar podstępny.
I w treści mnóstwo napotykał niespodzianek. Projekty w rodzaju tego, aby napisy na Ostrejbramie dawać nie po polsku, lecz po litewsku, podawali autorowie o nazwiskach czysto polskich, po których spodziewać się było można innych zgoła tradycyi i działań.
— Wieża Babel, dobrodzieju mój!..
Łaknął powiadomień i objaśnień, więc przedewszystkiem spotkania z Eustachym Chmarą. Potrzebował też innych adjutantów, niż Pasterkowski — i tu poradził sobie niezgorzej. Pamiętał, że syn pana Jana Rokszyckiego, Kazimierz, wybiera się na Litwę dla studyowania lnu. Wysłał depeszę, donoszącą Rokszyckiemu o spotkaniu specyalisty od lnu, Fedkowicza, i otrzymał odpowiedź, że Kazimierz przyjedzie niebawem do Wilna. Młody to człowiek, nie polityk, ale głowa dobra; no i raźniej będzie w zupełnie swojem towarzystwie.
Tymczasem zaś gotował się do akcyi, umy-