Ta strona została przepisana.
— 302 —
Krystyna ucałowałaby ręce księdza, gdyby nie wiedziała, że się od tego broni, zwłaszcza gdy są we dwoje. Wolała wskazać na cel, do którego w tej chwili zdążali, na Poniksztę dwuwieżową kościołem, rozsypaną domkami po wzgórzach, kryjącą się coraz bardziej za zwarty kosz wybujałej, gęsto przesypanej złotem, zieleni:
— Jaki nasz park piękny!