Ta strona została przepisana.
— 316 —
u niego stale, że snuć będą przez lata tę sielankę filozoficzną, chociażby w najświętszych celach i z zobopólnym pożytkiem. Ten miły kwiat, wyhodowany przez niego, nie mógł być dla niego. Gdyby nawet rozwinęli tu we dwoje, według gorączkowych zamiarów Krystyny, jakieś działanie, nauczanie, pracę czynną dla ogółu, ktoś trzeci przyjść musi dla dopełnienia jej szczęścia, a wtedy jego przypadkowe szczęście, nienależne starem u księdzu, pójdzie na bok, do wspomnień. Tak być powinno. Poczytałby sobie za grzech, gdyby temu czemkolwiek przeszkodził.
— Jaki jest ten, który przyjdzie? Oby był synem światłości!...
Z tak wyrozumowanem utęsknieniem oczekiwał ksiądz Antoni przyjazdu Kazimierza.