bezduszna »kultura« kosmopolityczna, właściwie filozofia robienia rubla z kopiejki, będąca rozumem Żydów.
Przypomniał sobie Rokszycki i kojarzył liczne zdania o rozwoju ekonomicznym, jako głównym postulacie dzisiejszej Litwy. I gorzko uśmiechał się do nieożywionego tradycyą narodową rozwoju ekonomicznego, patrząc na podłą ulicę.
Szedł po chodniku człowieczek stary, krokiem podrygującym; zdawał się pływać w ubraniu miejskiem pożyczonem, a może i ukradzionem, gdyż z pod chłopskiej czapki wyglądała twarz zanadto filuterna. W niespokojnych czasach policyant zabrałby, nie pytając, tego przechodnia do aresztu. Patrzył na niego Kazimierz, choć pochłonięty przez inne myśli, gdyż postać gwałtem przyciągała oczy przez swój rozdźwięk plastyczny z nowożytną ulicą. Wtem staruszek machnął ukłon czapką i ukazał swą głowę łysego lisa.
— Jurko Lejtan! — uradował się Kazimierz.
Zaszumiała puszcza, zagrały psy, wypiętrzyły się jodły pod słońcem w olśnionej wyobraźni Rokszyckiego.
— Pewno po ładunki i przybory myśliwskie do miasta? — zaczepił wesoło strzełca.
— Dzisiaj nie do puszkarza. Przyszło się
Strona:Józef Weyssenhoff - Unia.djvu/337
Ta strona została przepisana.
— 329 —